Historia ta zaczęła się w świecie, którego istnienia nie był świadom żaden mugol — ba, nawet gdyby miał z nim styczność, nie pisnąłby słówkiem, nie chcąc wyjść na obłąkanego — świecie, w którym wszystkie zasłyszane przez ciebie w dzieciństwie historie były prawdą, zaczynając od złośliwych chochlików, na przerażających, ziejących ogniem smokach kończąc.
I nawet wśród czarodziejów nastał czas wojny, zapowiadającej się krwawo i naprawdę strasznie. Potężny czarnoksiężnik, Lord Voldemort, zamierzał podporządkować sobie wszystkich niemagicznych, chociaż... tak, śmiało można rzec, że chciał rządzić wszystkimi.
Jednym z najbardziej mu oddanych był ród Blacków, rodzina potężna, od wieków nieskażona mugolską krwią. Niezaprzeczalną głową rodziny, wbrew przyjętemu wzorowi mężczyzny pełniącego tę rolę, była Druella Black, kobieta wykuta z lodu, nie znająca litości nawet dla swoich dzieci, które wychowywała twardą ręką, pilnując, by nie zadawały się z plugawymi szumowinami, szlamami i mętami.
Trzy córki Druelli, Bellatriks, Andromeda i Narcyza, były jak płatki śniegu — pozornie identyczne, ale kiedy się im lepiej przyjrzeć, okazywały się zupełnie różne.
Bellatriks, najstarsza, wchłonęła najwięcej nauk matki, przez co wyrosła na jej mniejszą wersję. Niemalże od razu po ukończeniu szkoły magii, Hogwartu, dołączyła do jakże zaszczytnego grona śmierciożerców, popleczników Voldemorta, i razem z nimi wręcz fanatycznie dążyła do oczyszczenia swojego otoczenia ze wszystkich, których krew zmąciła choćby jedna kropla szlamu.
Najmłodsza latorośl Blacków, Narcyza, również nasiąkła wychowaniem w przekonaniu, że liczy się tylko czysta krew, acz w nieco odmiennym sensie — szczerze wierzyła, iż jest to jedyna słuszna droga w dokonywaniu wyborów życiowych, że Druella mówi tak przez mądrość zdobywaną latami doświadczeń, nie zastanawiała się nad tym, czy ci "brudni" nie są czasem bardziej wartościowi od arystokratów...
Była jeszcze Andromeda. Ale o niej wiemy tyle, co nic, więc póki co jej wątek pozostanie tajemnicą. Wspomnieć trzeba tylko, że jeśli ktoś został oficjalnie wypalony papierosem z drzewa genealogicznego Blacków, to naprawdę musiał być cool!
Cześć! Sama nie wiem, co mi strzeliło do głowy z tą historią, śmiać mi się trochę chce z tego powodu, ale chyba nic nie poradzę. Miłej lektury i z góry dziękuję za wszystkie komentarze! :)